Najbardziej pokręcone religie świata

Najbardziej pokręcone religie świata

Przystępując do napisania tego artykułu, obiecałem sobie, że nie będę sięgał po religie zaliczane do fikcyjnych (jak np. znany z „Gwiezdnych Wojen” Zakon Rycerzy Jedi). Ale okazuje, że najdziwniejsza z tych religii najwyraźniej chce być uznana za oficjalną.

Pastafarianizm

Założony w 2005 r. Kościół Latającego Potwora Spaghetti śmiało i otwarcie przedstawia swoje wierzenia. Np. takie: „Potwór stworzył świat pod wpływem alkoholu, a kontynuuje kierowanie sprawami ludzkimi poprzez swą makaronową mackę.” W kilku krajach świata zyskuje wyznawców, którym zaleca się noszenie oficjalnego religijnego nakryciem głowy, jakim jest…durszlak.

Polski odłam tej globalnej wspólnoty wyznaniowej od kilku lat próbuje zalegalizować swą strukturę poprzez włączenie jej do Rejestru Kościołów i Związków Wyznaniowych. W internecie można znaleźć tzw. „Luźny Kanon” – świętą księgę zasad religijnych… zebranych od innych współwyznawców. A zamiast dekalogu pastafarianie mają garść wskazówek od Potwora zwanych „8 Naprawdę wolałbym, żebyś nie”. W makaronowym niebie na wyznawców czekają ponoć: striptizerki oraz wulkan piwny. Po prostu żyć, nie umierać!

Ruch Raeliański

Zdaniem swych zwolenników to prawdziwa religia III tysiąclecia – naukowa i ateistyczna – wykluczająca istnienie nadprzyrodzonej istoty. Jej miejsce zajmują bliżej nieokreśleni kosmici – przedstawiciele wysoko rozwiniętych cywilizacji pozaziemskich. Ponoć to oni są sprawcami , którzy stanowią pojawienia się innych religii oraz… człowieka. Ludzie stanowią efekt eksperymentów genetycznych dokonanych przez gości z kosmosu, przy wykorzystaniu (lub nie)  małpiego DNA.

Raelianie również walczą o to, by ich kościół został w Polsce zarejestrowany, ale spotykają się z solidnie uargumentowaną odmową. Jej dwie główne przesłanki to: brak sacrum oraz opowiadanie się za geniokracją, czyli postulatem, aby państwem przewodzili ludzie o nader wysokim ilorazie inteligencji. A to jest sprzeczne z demokracją. A na fakt, że sami Raelianie nie grzeszą inteligencją, może wskazywać ich zamiar wybudowania w Jerozolimie swoistej eksterytorialnej ambasady, która przyjmie naszych pradawnych ojców podróżujących statkami kosmicznymi.

Kaodaizm

Pomiędzy 1919 a 1925 r. pewien dyrektor francuskiej administracji kolonialnej w Wietnamie w trakcie seansów spirytualistycznych doznał szeregu objawień Ducha Bożego Cao-Daj. „Boskie” przesłanie brzmiało:

„Moja religia ogarnia cały świat, ponieważ prawda znajduje się w każdej religii. Wielość religii nie jest przeszkodą w znalezieniu zgody i pokoju. Kochajcie się!”

Przyswoili je sobie m.in. podlegli mu urzędnicy i tak zaczęła tworzyć się wspólnota religijna.

Na jej czele stanął jednak ktoś inny: 50-letni mandaryn Le Van Trung, który został pierwszym „ziemskim papieżem” nowego kościoła, który dziś liczy ok. 2,5 miliona wyznawców. Nowa religia opiera się na powszechnej wierze w duchy i możliwości kontaktowania się z nimi. Jej atrakcyjność jest tym większa, że wybrane elementy innych kultów są umiejętnie włączane w nową „teologię”. Taki dziwaczny religijny „patchwork” od 100 lat odnosi sukcesy w południowej Azji.

Dżinizm

Wbrew skojarzeniom nie chodzi tu o kult dżina wyłaniającego się z zaczarowanej lampy. Dżina to sanskryckie słowo oznaczającego zwycięzcę lub świętego. Wg słownika wyrazów obcych to:

„ten, kto uwolnił się z bytu doczesnego i materialnego przez dyscyplinę wewnętrzną i osiągnął stan wieczystej, niebiańskiej szczęśliwości nirwany”.

Założycielem tego ateistycznego systemu wiary był żyjący w VI w. p.n.e. królewicz imieniem Wardhama, który świadomie zrezygnował z władzy i bogactwa, stając się mnichem-ascetą. Namawiał do tego innych, a ci ostatni od lat nauczają świeckich w zamian za zapewnienie im materialnej egzystencji na podstawowym poziomie. Szacunki mówią o ok. 1,5-milionowej społeczności dżinistów zamieszkującej indyjskie prowincje.

To eklektyczna i niespójna religia, w której nie uznaje się bóstwa-stworzyciela. Za to w jej centrum zainteresowania tkwi człowiek, który jest zdany sam na siebie i w pełni ponosi odpowiedzialność za swe czyny. A celem każdej istoty jest wyzwolić się z kręgu sansary (odwieczny cykl narodzin i śmierci), w czym mają pomóc surowa asceza i zasady etyczne wsparte doskonaleniem ducha i poznania. Praktyki ascetyczne są na tyle surowe, że dopuszczają sallekhanę – śmierć poprzez zagłodzenie.

Uwalnia ona ponoć od wszelkich negatywnych afektów takich jak złość czy strach. Dżiniści nie widzą zatem istotnej sprzeczności miedzy oporem wobec samobójstwa a ideałem zagłodzenia się na śmierć. Ale ich system religijny jest pełen innych dziwactw.

Religie Polaków

Warto wspomnieć, że w połowie lat 80. XX w. w Polsce funkcjonowało około 30 wyznań. W ciągu 30 lat liczba zarejestrowanych kościołów i związków wzrosła radykalnie – wg danych GUS na koniec 2011 r. działało 174 aktywnych podmiotów. Wiele z nich nie podało do publicznej wiadomości, ilu to wyznawców liczy. Spośród tych, które podały skrajne wartości obejmują: zawiązany w 2010 r. Związek Tybetańskiego Bon „Sa Trik Er Sang” (zaledwie 5 członków) oraz Kościół Rzymskokatolicki chwalący się prawie 33,5-milionową populacją wiernych. Ta ostatnia liczba jest doprawdy dziwna. Bo chyba tylko na wiarę (a nie inaczej) można przyjąć, że przeszło 95 proc. Polaków to katolicy.

Dodaj komentarz