Ryby z Bałtyku – czy na pewno są zdrowe?

Bałtyk – morze śródziemne północnej Europy, jest jednym z najmniejszych mórz świata, prawie zamkniętym a ze względu na cieśniny ma bardzo słabą wymianę wody pomiędzy Morzem Północnym i Atlantykiem – potrzeba na to około 30 lat –  tak więc musi  minąć czas życia jednego pokolenia, aby wpuszczone do Bałtyku zanieczyszczenia z niego wypłynęły. Na jego brzegach leży 9 wysoko uprzemysłowionych i rolniczych Państw a  wpływa do niego 20 większych rzek, z czego prawie połowa płynie z Polski. Do Bałtyku trafiają ścieki komunalne, zanieczyszczenia przemysłowe, nawozy chemiczne, pestycydy, herbicydy, detergenty i skażenia wynikłe z zaśmiecenia powierzchni  około 1.700.000 kilometrów  kwadratowych, zamieszkałej przez około 80 milionów ludzi! Także ze statków pasażerskich pływających po Bałtyku miliony ścieków wylewa się wprost do morza, chociaż zgodnie z prawem należy je usuwać do portowych oczyszczalni. Również plaże, dość często zdają się służyć człowiekowi raczej za gigantyczne popielniczki i dzikie wysypiska śmieci, niż miejsce jego wypoczynku. Jeśli do tego dodać pozostałości broni ( w tym chemicznej ) po II wojnie światowej i wycieki paliwa z wraków, mamy prawie pełny obraz bardzo złego stanu ekologicznego Bałtyku, co potwierdzają badania, które  wykazują, że ekosystem Bałtycki jest na skraju załamania. To wszystko powoduje, że Bałtyk razem z południowym Morzem Śródziemnym jest w czołówce najbardziej zanieczyszczonych mórz na świecie.

W ostatnich latach, tak jak już pisałam,  lekarze i dietetycy zachęcają nas do częstego spożywania ryb, ze względu na ich walory zdrowotne. Istotnie, pod względem wartości odżywczych ryby przewyższają mięso, dostarczając nam białka najłatwiej przyswajalnego i zawierającego wszystkie aminokwasy w optymalnych proporcjach a także obfitują również w minerały – zwłaszcza fosfor i witaminy: z grupy B , D i A.

Ryby dzielimy na dwie kategorie: chude ( okoń, dorada, sandacz, pstrąg) i tłuste ( łosoś, sardynka, makrela, tuńczyk, węgorz ). Zawartość tłuszczu w rybach waha się znacząco: od 0,5% do 20% – pośrodku tej skali plasują się: morszczuk, karp i halibut. Należy tutaj zaznaczyć, że nawet te najtłustsze ryby są mniej tłuste od najchudszego mięsa a do tego dostarczają nam przecież zupełnie innych, bardzo zdrowych i niezbędnych dla naszego organizmu tłuszczów wielonienasyconych w postaci kwasów Omega3 i do tego w ich „gotowej” postaci – jako EPA i DHA. Odgrywają one w naszym organizmie niemal życiodajną rolę, bowiem odpowiadają za stan naszego układu krążenia , odporności, skóry, mózgu – słowem, ogólnego stanu naszego zdrowia. Dodać tutaj należy, że ryby morskie i tłuste mają przewagę nad słodkowodnymi z powodu większej zawartości tych kwasów.

O tym, że witamina D3 zapobiega krzywicy czy osteoporozie wiemy wszyscy od dawna, ale o tym, że ma ona wpływ na funkcjonowanie całego naszego organizmu i pozwala zapobiegać wielu chorobom, takim jak na przykład: serca, nadciśnieniu, demencji, depresji, łuszczycy, stawów a także nowotworom, wie niewiele osób. Ma również wpływ na utrzymanie gospodarki hormonalnej i odpowiedniej wagi naszego ciała a także chroni nasz organizm przed infekcjami i powstawaniem chorób przewlekłych. Witamina D3 zwana ” słoneczną ” wytwarzana jest w naszej skórze pod wpływem promieni słonecznych, ale i tutaj należy zachować pewne warunki, aby skutecznie ją nasz organizm mógł przyswoić i oczywiście, w miesiącach jesienno – zimowych, zadbać o jej uzupełnienie.

Również witamina A jest bardzo ważna dla zachowania   naszego zdrowia. Ogólnie wiadomo, że witamina A, która nosi nazwę retinolu, jest rozpuszczalna w tłuszczach a  jej aktywna postać może być pozyskiwana z pokarmów zwierzęcych i że  można ją zastąpić roślinną prowitaminą tj.  beta – karotenem odpowiedzialnym za żółte, czerwone i zielone zabarwienia warzyw i owoców. Mając do dyspozycji beta- karoten nasz organizm poradzi sobie bez trudu z przekształceniem go w aktywną witaminę i to wyłącznie w potrzebnych, a nie nadmiernych ilościach. Witamina A jest jedną z najwcześniej odkrytych witamin i  jest podobnie jak witamina E silnym przeciwutleniaczem, a ponadto wzmacnia obronne siły organizmu, przyśpiesza gojenie się ran, utrzymuje w dobrym stanie skórę i błony śluzowe, oraz ma zasadnicze znaczenie dla prawidłowego widzenia – tak doniosłe, że jej niedobór należy do głównych przyczyn ślepoty w krajach Trzeciego świata, a do tego jest ważnym czynnikiem zabezpieczenia organizmu przed infekcjami.

Tak więc ryby powinny gościć  na naszych stołach jak najczęściej. Należy jednak pamiętać, że ich wartość odżywcza zależy w ogromnym stopniu od tego, czy były one hodowane ( w tym przypadku,  czym były karmione zanim trafiły na nasz stół ), czy też  pochodzą z  połowów na pełnym morzu  a nie z zamkniętych,  małych akwenów jak np. Kanał La Manche lub zatoki Bałtyku,  bowiem wyglądający nawet bardzo  apetycznie hodowlany łosoś, nie spełni naszych oczekiwań zdrowotnych, w przeciwieństwie do łososia, który przemierzał swobodnie otwarte – północne morza, w poszukiwaniu naturalnego planktonu.

Dla przykładu : w sklepach na terenie Francji tylko 60% łososia, czy pangi pochodzi z połowów  ( reszta z hodowli – jak więc  może to wyglądać u nas? ) a  ceny ryb z połowów   są tam niemal trzykrotnie wyższe od cen tych hodowanych. W Szwecji odradza się  spożywania łososi i śledzi z Bałtyku z uwagi na ich toksyczność a wynika to stąd, że w rybach  tłustych gromadzi się więcej toksyn. Czy ktoś z Państwa widział u nas taką informację i w związku z tym zróżnicowanie cenowe?

Zachęcanie ludzi, przez lekarzy i dietetyków, do częstego spożywania ryb powoduje, że ich konsumpcja stale  wzrasta. Jeszcze 10 lat temu mało znana panga ( co druga pochodzi z hodowli ) należy dziś do najpopularniejszych – 95% pangi pochodzi z Wietnamu, gdzie produkowana jest na masową skalę w małych i bardzo zanieczyszczonych akwenach.  Wyhodowane ryby przerabia się w tamtejszych fabrykach,  na filety  z dużą zawartością konserwantów ( np. polifosfatów, które przeciwdziałają jełczeniu tłuszczu ) . Przed zamrożeniem trafiają one do oczyszczalni, gdzie za pomocą różnych środków  pozbawia się je zapachu, dzięki czemu „pasują” do wszystkich kuchni świata. Panga wpisana jest przez organizacje ekologiczne, na listę produktów zagrażających życiu.

Rybom hodowanym podaje się też bardzo duże dawki lekarstw ( antybiotyków ) a ponieważ są podawane regularnie, ryby uodparniają sie na nie ( część ich pozostaje w rybach ). Ponieważ, również karma dla tych ryb pochodzi z ryb toksycznych i najgorszego gatunku a także ich odpadów ( nota bene – wytwarza się z nich też kosmetyki i kolagen ), więc dodaje sie do niej syntetyczny  antyoksydant o nazwie EtoxyQuina, którą znany koncern biotechnologiczny – Monsanto zarejestrował jako pestycyd do ochrony drzew ( środki do ochrony roślin zawierające go, zostały zgodnie z Decyzją Komisji Europejskiej z 3 marca 2011 wycofane ). Badania wykazały, że przekroczenie dopuszczalnej normy, tego rzekomego antyoksydantu, potrafi  być w rybach nawet pięćdziesięciokrotne wyższe.

Dodać tutaj należy, że podczas, gdy produkcja mięsa w UE jest pod ścisłą kontrolą, przemysł rybny rozwija się całkowicie poza nią

Podobnie rzecz ma się z łososiem norweskim, który jest uważany za jedną z najbardziej toksycznych ryb na świecie, a wydawać by się mogło, iż Norwegia to taki czysty i ekologiczny kraj …

Nie tylko norweskie Organizacje na rzecz ochrony środowiska ( Greenpeace  ) ale również naukowcy norwescy ( wśród nich Pani Dr. Wictoria Bohne, która utraciła z tego powodu pracę w Narodowym Instytucie żywienia i badań owoców morza w Bergen) twierdzą, że wspomniana etoksychina przekracza barierę krew – mózg, dzięki której mózg nasz jest chroniony przed substancjami toksycznymi, jak również ma działanie rakotwórcze.

W związku z tym zaleca się, aby ryby jeść rzadko, a kobietom oczekującym na przyjście na świat dzieci, odradza się ich konsumpcję, ale za tydzień mamy Święta Bożego Narodzenia, rozpoczynające się Wigilią , podczas której na naszych stołach „królują” ryby, więc pomyślmy o ich zdrowym przyrządzaniu – pamiętajmy   o tym, że ryby zawierają  wielonienasycone kwasy tłuszczowe w postaci kwasów Omega 3, które wprawdzie są dla nas niezbędne, ale podczas smażenia  tracą swoje cenne właściwości a nawet mogą stać się  dla nas szkodliwe, dlatego warto wystrzegać się ich smażenia , zwłaszcza  na olejach wielonienasyconych i do tego jeszcze, na przykład w panierce – istnieje  przecież wiele innych sposobów na ich przyrządzanie.

Dodaj komentarz