Pomyśl o czynnościach jakie wykonujesz każdego dnia. Teraz zastanów się, które z nich wykonujesz z zaangażowaniem a ile z poświęceniem. Czy na pewno wiesz jaka jest różnica?
To wyobraź sobie, że robisz jajecznicę na boczku. Robisz z boczku takie pyszne skwarki. I na te skwarki wbijasz jajka.
Kura zniosła jajka z zaangażowaniem. A świnka dała się zabić i było to poświęcenie. Więc jajecznica składa się z dwóch elementów: zaangażowania oraz poświęcenia.
Poświęcenie występuje wtedy, kiedy rezygnujemy ze swoich celów, marzeń i wizji na rzecz innych, czasem przyziemnych rzeczy.
Zaangażowanie występuje wtedy, kiedy realizujemy swoje cele, marzenia i wizje. I mamy parcie na to, żeby to osiągnąć.
Ogólnie różnica przejawia się nawet w słownictwie, którego używamy do określenia czynności związanych z tymi dwoma pojęciami. Przy poświęceniu mówimy: muszę. Przy zaangażowaniu: chcę.
Teraz poświęć 30 sekund i zastanów się, ile razy w ciągu dnia możesz w stosunku do swoich czynności użyć chcę, a kiedy muszę. Jeśli więcej jest muszę, to znaczy, że w swoim życiu masz więcej poświęceń niż zaangażowania. To niestety nie jest dobry sygnał.
Oczywiście nie możemy nagle rzucić wszystkiego: pracy, zobowiązań, kredytu itp. Ale możemy ustalić sobie cel, dzięki któremu stopniowo, kawałek po kawałku, będziemy do naszego życia więcej wrzucać: chcę. O tym jak poprawnie zdefiniować cele, możesz przeczytać między innymi tutaj.
Dlaczego to takie ważne?
Z bardzo prozaicznego powodu. Im więcej muszę, tym mniej mamy radości w życiu. A życie nie polega na tym, żeby się smucić, przejmować wszystkim i robić tylko to co musimy. Jeśli tak jest, to czas na jakąś zmianę. Zmianę, która sprawi, że pojawi się w życiu więcej czynności typu: chcę.
Dodatkowo trzeba pamiętać o tym, że wszystko co musimy robić nie jest naszą najbardziej produktywną pracą. W związku z tym tracimy czas, bo ociągamy się ze skończeniem zadania, które jest dla nas nieatrakcyjne. Paradoksalnie przez właśnie takie ociąganie brakuje nam czasu na to, co chcemy robić. I kółko się zamyka.
Jak to zmienić?
Metod jest kilka i nie jest powiedziane, że każda zadziała na wszystkich zawsze i wszędzie. U jednych zadziała lepiej. U innych – gorzej.
Po pierwsze podejście.
Ludzie mają bardzo często tendencję do narzekania i marudzenia „jak to im źle i niedobrze„. Chociaż patrząc obiektywnie jest naprawdę dobrze. Wystarczy spojrzeć na ludzi stojących w korkach. Choćby sławna „zakopianka”, gdzie czasem się stoi po 4 godziny. Jak ludzie narzekają przy tym!
A czy Ci maruderzy, zastanowili się, czy aby mają okazję do narzekań? Stać ich na auto, którym dojadą/dojechali do Zakopanego. Stać ich na paliwo do tego auta. Stać ich na opłacenie pobytu i sprzęt zimowy. Więc… czemu narzekają?
Bo ludzie szybko przyzwyczajają się do tego, co dobre, luksusowe. I bardzo szybko zapominają, że to co mamy nie jest nam dane na zawsze. Że to się może zmienić. Po prostu coś mamy i nie myślę, że mam dobrze. Po prostu to co mam jest moją nową „bazą” do kolejnych podbojów i zdobywania kolejnych, lepszych rzeczy.
Zachciało się samochodu, wyjazdu na narty i inne takie? Po prostu w cenę tego wyjazdu wliczony jest czas stania w korku. Koniec, kropka. Ten czas można poświęcić na rozmowy z rodziną (a kto dziś tak naprawdę siada i rozmawia z rodziną? Nie chodzi mi o wymianę zdań), na podziwianie widoków, na wspólne gry słowne z pasażerami naszego auta. Możliwości są tysiące. Także zmieńmy czasem podejście i postarajmy się obiektywnie spojrzeć na sytuację.
To, że „musimy dziś zostać dłużej w pracy to katastrofa„, można zamienić w inne podejście do tematu „jestem wśród tych ludzi, którzy mają pracę i stać ich na utrzymanie rodziny (lepsze lub gorsze). Około 3 miliardów ludzi na Ziemi nie ma takich przywilejów„.
Czasem sama zmiana stwierdzenia może sprawić, że zmienimy podejście z „muszę” na „chcę„.
Po drugie wizja.
Kiedy mamy wizję naszych wakacji, jak będzie cudownie, wspaniale i jak wypoczniemy, to możemy góry przenosić wykonując to co konieczne aby wyjechać. Bo mamy wyobrażenie jak będzie cudownie, wspaniale i w ogóle „och, ach”. I to nas pcha do tego, aby działać lepiej, szybciej, sprawniej i przede wszystkim – z chęcią.
Dlaczego więc nie budujemy sobie wizji (byle dużej) do naszych codziennych czynności? (o tym jak budować wizję znajdziesz w tym artykule mojego bloga)
One sprawią, że będziemy mieć energię i chęć. A to ona będzie sprawiać, że nasze zaangażowanie (i najważniejsze – EFEKTY), będą się poprawiać każdego dnia.