Dylematy wyboru napędu

Dylematy wyboru napędu

Motoryzacyjny przełom

Gdyby cofnąć się w czasie o jakieś 100 lat, można by ujrzeć obraz świata, w którym właścicielami samochodów są tylko nieliczni ludzie, a konkretnie ci najbogatsi. Dzisiaj posiadanie samochodu jest sprawą powszechną, ale oceniając obecne realia motoryzacji można stwierdzić, że znalazła się ona w przełomowym momencie. Rodzą się bowiem coraz częściej poważne dylematy związane z wyborem rodzaju napędu.

Auta używane

W przypadku aut używanych sprawa jest stosunkowo prosta, ponieważ wybór ogranicza się jedynie do czterosuwowych silników wysokoprężnych, benzynowych lub gazowych, w tym głównie zasilanych LPG – płynną mieszaniną propanu i butanu. Sporadycznie pojawia się możliwość nabycia auta zasilanego CNG – sprężonym sieciowym gazem ziemnym, czyli metanem. Tak jak tankowanie LPG jest bezproblemowe i ogólnodostępne, to pobranie CNG już takie nie jest. Warunkuje go możliwość skorzystania ze specjalistycznej stacji tankowania, która czerpie paliwo z sieci gazowniczej. Podjęta przed laty próba upowszechnienia tego rodzaju paliwa pozwoliła na wybudowanie w Polsce jedynie nielicznych stacji tankowania CNG. Trudno więc mówić o ich powszechnej dostępności, co niweczy szansę na popularyzację tego paliwa.

Auta nowe

Znacznie poważniejsze dylematy związane z wyborem napędu rodzą się przy zakupie nowych aut. W ich przypadku gama możliwości poszerza się dodatkowo o hybrydy i jednostki elektryczne. Odkryciem i swoistą motoryzacyjną sensacją było wprowadzenie na rynek aut hybrydowych, w których dzięki zastosowaniu wyrafinowanej technologii konstruktorom udało się połączyć możliwości i walory silników spalinowych i elektrycznych. W efekcie uzyskano znaczącą redukcję zużycia paliwa, co przeniosło się na korzyści środowiskowe. Atrakcyjność hybryd jest podtrzymywana, jednakże ostatnio wyrosła im poważna konkurencja.

Elektromobilność

Pojawiły się bowiem auta wyłącznie z napędem elektrycznym, które nie emitują zanieczyszczeń gazowych do atmosfery. Myliłby się jednak ten kto uznałby, że jednostki elektryczne w ogóle nie obciążają środowiska emisją spalin. Ta emisja, mimo że nie jest generowana bezpośrednio przez pojazd, dokonuje się w elektrowniach wytwarzający prąd elektryczny, którym ładowane są akumulatory trakcyjne pojazdów. Aby samochody elektryczne rzeczywiście mogły posiadać status zeroemisyjności, koniecznym jest ładowanie ich wyłącznie prądem wytwarzanym przez odnawialne źródła energii. Niezależnie jednak od tego, czy energia pochodzi z konwencjonalnej elektrowni czy też z oze, to zasilenie samochodowych akumulatorów wymaga przesłania prądu na odległość. Fakt ten generuje nieuniknione straty energii na drodze jej transportu.

Dylematów ciąg dalszy

Ta niekorzystna okoliczność zachęca wręcz do poszukiwania jeszcze innych rozwiązań, zdolnych do ominięcia wspomnianych ograniczeń. Oczekiwaniom wychodzi naprzeciw nowa alternatywa– napęd wodorowy, w którym źródłem energii są ogniwa wytwarzające energię elektryczną bezpośrednio w pojeździe, pozwalając uniknąć strat przesyłu. Czyżby zatem auta elektryczne stanowiły jedynie fazę przejściową w drodze do wodoru? Oby tym razem miał on jednak więcej szczęścia niż w przypadku katastrofy pewnego znanego wypełnionego wodorem sterowca, do której doszło ponad 80 lat temu!

Dodaj komentarz