Macierzyństwo, kariera i sport, czyli kobiecy triathlon

Macierzyństwo, kariera i sport, czyli kobiecy triathlon

W czerwcu, tradycyjnie, zaczyna się sezon triathlonów. Co rusz w różnych pięknych miejscach nad jeziorami zbiera się tłum, setki i tysiące ludzi, całkiem młodych ale i w średnim wieku, którzy najpierw płyną (np. kilometr), potem jadą na rowerze (np. 45 km), w końcu biegną (np. 10,5 km), co daje razem kombinację: 1 km – 45 km – 10,5 km. To oczywiście wersja najlżejsza, dla początkujących. Typowi,  wytrenowani uczestnicy potrzebują na to 2-3 godziny. Niektórzy traktują taki zestaw tylko jako rozgrzewkę i celują w dystans  dwa razy większy (2 km – 90 km – 21 km), a prawdziwi twardziele nie spoczną, dopóki w 10 czy 11 godzin nie pokonają pełnej kombinacji zwanej Ironman czyli 4 km – 180 km – 42 km. Ale to już oczywiście jest zdecydowanie hardcore. Niedawno otrzymałem list od młodej kobiety, planującej swoją karierę zawodową. I jakoś mi się obie te kwestie skojarzyły ze sobą…

Młoda kobieta planuje swoją karierę zawodową i rodzinną

List brzmiał mniej więcej tak:

(…) Jest dla mnie oczywiste, że kobiety i mężczyźni różnią się pod względem każdej klasyfikacji płci (biologicznej, genetycznej, psychicznej, kulturowej, społecznej i jakiej innej byśmy sobie nie wymyślili). Dlatego też uważam, że traktowanie obu płci powinno się różnić.

Funkcja kobiety w społeczeństwie zmieniła się bardzo stosunkowo niedawno i jej „nowa pozycja” cały czas się formuje. Oczywiście, nie dziwię się pracodawcy, że uważa kobietę za „gorszą siłę roboczą” gdyż faktem jest, że kobieta jest gorszą siłą. Moim zdaniem nowa funkcja kobiety w społeczeństwie jest nienaturalna. Powoduje, że bardzo często kobieta jest rozdarta między życiem rodzinnym a zawodowym, gdyż tych dwóch funkcji idealnie nie da się pogodzić.

Doskonałym przykładem czuję się ja, oraz większość kobiet- naukowców. Kończę właśnie studia. Mam obecnie dwa cele- marzenia: 1) Założyć rodzinę, mieć dom, męża i dzieci 2) Zrobić doktorat i podjąć prace naukową. Już teraz wiem, że tych dwóch rzeczy pogodzić się nie da, bo już teraz widzę ile mam pracy, obowiązków i wyjazdów związanych z pracą naukową. Mężczyzna nie ma takiego dylematu, może zarówno założyć rodzinę, jak i pracować gdyż ciąża i pierwsze etapy wychowania dzieci go nie dotyczą. Kiedyś kobieta nie miała dylematów, gdyż nie miała wyboru, siedziała w domu i rodziła 🙂 Teraz kobiety zajmujące się jedynie domem, nazywane są brzydkim, negatywnym określeniem „kura domowa”, i w oczach społeczeństwa kobieta powinna być super matką, super żoną i jeszcze super pracownikiem. Sama nie wiem, która funkcja kobiety była/jest gorsza.  (…)

Łączenie pracy akademickiej z prowadzeniem biznesu

A teraz odejdźmy na chwilę od aspiracji zawodowych i rodzinnych autorki listu i spójrzmy na – znaną mi z bliska – sytuację łączenia pracy akademickiej z prowadzeniem własnej firmy. Zacznijmy od tego, że jeszcze 10-15 lat temu kombinacja taka oznaczała, że „naukowiec miał fuchę na boku” czyli dorabiał sobie poza uczelnią. Minęło jednak kilka lat, Polska weszła do Unii Europejskiej, pojawiła się tzw. strategia lizbońska dotycząca wymagań praktyczności stawianych kształceniu akademickiemu, i nagle to co kiedyś było „fuchą naukowca” stało się „świetlanym przykładem przedsiębiorczości akademickiej”. Do czego prowadzi równoległe działanie „na dwóch frontach”?

Odpowiedź można by celnie oprzeć na tytułowym przykładzie osoby uprawiającej triathlon. Jeśli robisz zawodowo dwie rzeczy naraz (jak naukowiec łączący pracę na uczelni z biznesem), to podobnie jak sportowiec uprawiający 2-3 dyscypliny sportu, musisz liczyć się z następującymi niedogodnościami:

będziesz mieć stale poczucie „niedosytu” na każdym z obszarów, gdyż ci „jedno-obszarowi” poświęcają swoim działaniom w danej dziedzinie więcej uwagi, czasu i energii
będziesz świadomy swoich „małych szans” gdybyś chciał konkurować z „najlepszymi” jedno-tematycznymi osobami; piszę „z najlepszymi”, bo osoba „dwu-tematyczna” często bywa lepsza od wielu średnich lub słabych osób „jedno-tematycznych”, ale w praktyce nie ma szans w konkurencji z „bardzo dobrymi osobami jedno-tematycznymi”
nieraz napotkasz zwykłe problemy logistyczne; co rusz będziesz w sytuacjach gdy powinieneś być „w dwóch miejscach równocześnie”; dobra organizacja pracy i planowanie może zredukować liczbę tych sytuacji, ale nigdy ich nie wyeliminuje całkowicie

Ale „każdy medal ma dwie strony”, a więc i twoje łączenie nauki z biznesem może prowadzić do pewnych korzyści:

będziesz działał w środowisku wielokulturowym, stąd twoja elastyczność i empatia prawdopodobnie wzrosną
będzie ci łatwiej zachować higienę pracy i uniknąć wypalenia zawodowego, gdyż twój umysł łatwo odpocznie od jednej pracy poprzez działania w drugim obszarze
umiejętne łączenie pracy w dwóch obszarach może być dla ciebie źródłem satysfakcji własnej i uznania w środowisku
może ci to ułatwić lepsze „zarządzanie własną energią” w zależności od aktualnych potrzeb i preferencji, gdyż natężenie działań w poszczególnych obszarach naturalnie fluktuuje w czasie, zależnie od czynników zewnętrznych i własnych preferencji.

Praca kobiet a trening triathlonisty

Gdyby chcieć zachować w tym miejscu poprawność polityczną i uniknąć narażenia się feministkom należałoby napisać, że rodzina i wychowanie dzieci powinno być na głowie obojga rodziców. Gdyby jednak chcieć być zgodnym z tym, co faktycznie dzieje się wokół nas obecnie, abstrahując od tego, co dzieje się w Skandynawii lub co będzie się działo w Polsce za 10 czy 20 lat, należałoby napisać, że w większości polskich rodzin, także młodych, większość działań związanych z prowadzeniem rodziny oraz wychowaniem dzieci pozostaje na głowach kobiet. Pomijając nawet fakt, że w biologicznej roli kobiety podczas ciąży i porodu, a także w pierwszych kilku miesiącach życia dziecka, mężczyzna zastąpić kobiety nie może (uwaga: pomijam tu kwestię jak to być powinno i jak – ewentualnie – byłoby sprawiedliwie; patrzę wokół siebie: jak jest).

I co wtedy? Jak to połączyć z aspiracjami zawodowymi? Cóż, wypisz wymaluj mamy tu do czynienia z sytuacją równoległego działania w dwóch bardzo różnych od siebie obszarach. Co więcej, dwuobszarowość naukowca działającego równolegle w biznesie jest jakby „z wyboru” a dwuobszarowość kobiety dbającej o dom i realizującej własne aspiracje zawodowe jest w pewnym sensie „nieunikniona”. Tak czy owak, wynikowa sytuacja jest dość podobna.

Podsumowanie

Patrząc na podobieństwa pomiędzy trzema opisanymi sytuacjami (pracującej kobiety mającej rodzinę, sportowca uprawiającego więcej niż jedną dyscyplinę sportową i naukowca działającego równolegle w biznesie), wszystkie te sytuacje podsumowałbym tak:

działanie „na dwóch frontach” to „ciężki kawałek chleba”; musisz się liczyć z ponadprzeciętnym wysiłkiem, pojawiającymi się co jakiś czas konfliktami priorytetów i wymaganiem ponadprzeciętnego planowania
da się skutecznie połączyć równoległe działania na dwóch (czasami nawet trzech) obszarach, i w każdej z nich osiągnąć poziom dobry (bardzo dobry?), choć nie będziesz w stanie nigdy konkurować z najlepszymi osobami koncentrującymi się na jednym tylko obszarze
praca w dwóch obszarach (dyscyplinach) otwiera możliwości działań i rodzaje satysfakcji niedostępnej dla osób działających w jednym obszarze

Za tych wszystkich, którzy uznają taki tryb za dość atrakcyjny i warty własnego wysiłku – trzymam kciuki!

Dodaj komentarz